REKLAMA
Hokej play-off: Tyszanie zapomnieli o wczorajszym wyniku i są o krok od złotaSport

Hokej play-off: Tyszanie zapomnieli o wczorajszym wyniku i są o krok od złota

REKLAMA

Hokeiści GKS-u Tychy wygrywając po raz trzeci z Comarch Cracovią są tylko o krok od zdobycia Mistrzostwa Polski. Tyszanie zapomnieli o wczorajszej wysokiej przegranej 4:7, po krótkim bo zaledwie 21-godzinnym odpoczynku, trójkolorowi pokonali „Pasy” 3:1 i do złota brakuje im tylko jednego zwycięstwa.

„Wczorajszy mecz wymazaliśmy z głowy – powiedział w przerwie po pierwszej tercji strzelec pierwszej bramki dla Tychów Marcin Kolusz.

W rekordowym tempie, bo 17 sekund od rozpoczęcia meczu, wychowanek Podhala Nowy Targ strącił krążek przed bramką Cracovii, nie dając szans Rafałowi Radziszewskiemu. Krakowianie odpowiedzieli w 7 minucie, trójkolorowi odzyskali prowadzenie i na przerwę schodzili w nieco lepszych humorach niż ‚Pasy”. Bramkę do szatni, podobnie jak Drzewiecki w meczu numer dwa rozegranym w Tychach, zdobył Petr Kuboš.

Na początku drugiej odsłony zespół Cracovii miał dużo szczęścia, zabrakło paru centymetrów by krążek zatrzymany łyżwą przez krakowskiego obrońcę przekroczył całym obwodem linię bramkową. Sędzia po obejrzeniu zapisu wideo nie miał jednak wątpliwości i gola nie uznał. Dwie minuty później żadnych wątpliwości z uznaniem bramki dla GKS-u już nie było. Zawodnik „Pasów” nie upilnował Michała Woźnicy pod bramką i wychowanek tyskiego GKS-u dobijając strzał Jarosława Rzeszutki mógł się cieszyć z pierwszego gola w tegorocznych play-offach.

Trzecią tercję Tychy zaczynały grą przez ponad minutę w podwójnej przewadze. Ekipie z piwnego miasta nie udało się przekuć tego na powiększenie przewagi ale czas pracował na korzyść tyszan. W 49 minucie tyscy kibice przeżyli chwile niepewności. Po tym jak Krystian Dziubiński sfaulował Štefana Žigárdyego, tyski bramkarz długo dochodził do siebie. Na taflę wyszedł nawet Kamil Kosowski by się rozgrzać ale ostatecznie Žigárdy pozostał na posterunku. Rozstrzygnąć losy spotkania mogła sytuacja z 55 minuty, kiedy Kamil Górny, dzisiaj grający na pozycji napastnika, podał do Woźnicy, ten oddał krążek Filipowi Komorskiemu, a dostępu do bramki bronił już tylko Radziszewski. W 57 minucie Woźnica ponownie znalazł się sam przed Radzikiem, spróbował zmieścić gumę między parkanami ale górą ponownie był krakowski golkiper. Zapewne, gdyby Dziubiński w 57 minucie nie został odesłany na ławkę kar, Rudolf Rohacek wcześniej zdecydowałby się ściągnąć bramkarza, stało się to dopiero na 37 sekund przed końcem meczu i było to zdecydowanie za mało czasu by Cracovia mogła odwrócić losy spotkania.

Kolejny mecz odbędzie się w Tychach – w środę 29 marca o godz. 18:30.

Comarch Cracovia – GKS Tychy 1:3 (1:2, 0:1, 0:0)

0:1 (00:17) Kolusz – Kuboš
1:1 (06:29) Kalus – McPherson – Urbanowicz
1:2 (19:20) Kuboš – Makrov 5/4
1:3 (22:39) Woźnica – Rzeszutko

Kary: 24 min. – 16 min.
Comarch Cracovia: Radziszewski (do 59:23); Novajovský – Rompkowski, Kruczek (2) – Wajda (4), Dąbkowski (2) – Zíb, Dutka – Noworyta; Šinágl (2) – Dziubiński (6) – Kapica (2), Domogała (2) – Słaboń – Drzewiecki, Urbanowicz (2) – McPherson (2) – Kalus, Paczkowski – Chovan – Kisielewski.
GKS Tychy: Žigárdy; Kuboš – Pociecha (2), Bryk – Kotlorz, Kolarz (2) – Ciura, Zaťko (2) – Horzelski; Makrov (4) – Kolusz – Kogut, Witecki – Galant (2) – Bepierszcz, Jeziorski – Komorski – Vítek, Woźnica – Rzeszutko (4) – Górny.

WIĘCEJ INFORMACJI O GKS TYCHY

Hokej – GKS Tychy

 

Przeczytaj też