REKLAMA
Futbol amerykański: Tychy Falcons ulegli Mistrzom PolskiSport

Futbol amerykański: Tychy Falcons ulegli Mistrzom Polski

REKLAMA

W rozegranym w piątek 5 maja meczu szóstej kolejki Topligi drużyna Panthers Wrocław na własnym boisku pokonała Tychy Falcons 42:7.

Panthers Wrocław pozostają jedyną niepokonaną drużynę w Toplidze. Mistrzowie Polski w piątkowym meczu bez większych problemów pokonali beniaminka Tychy Falcons. Gospodarzy do wygranej poprowadził niezawodny Rickey Stevens, autor czterech przyłożeń i wielu świetnych akcji dających wrocławianom pierwsze próby. Panthers wygrali piąty mecz z rzędu i zapewnili sobie awans do rundy dzikich kart.

Tak łatwego meczu nie zapowiadał jednak początek meczu. Już w pierwszej akcji Grzegorz Dominik popisał się fantastyczną, 98-jardową akcją powrotną, którą jednak cofnięto o kilkanaście jardów z powodu przewinienia w drużynie Falcons. To nie przeszkodziło jednak gościom na zdobywanie jardów przed zaskoczoną wrocławską publicznością. Wróblewski wpisał się na listę punktujących jako pierwszy, a wyraźnie pomogła mu w tym linia ofensywna Sokołów.

Tyszanie grali twardo i nie odpuszczali, ale Panthers szybko odpowiedzieli po akcji biegowej niezawodnego Rickey’ego Stevensa. Amerykanin w kilkunastojardowym biegu wymanewrował obronę i zameldował się w polu punktowym. Akcję punktową powtórzył w drugiej kwarcie, a umożliwił ją przechwyt Mateusza Ruty. Do przerwy Pantery prowadziły 14:7, a przebieg gry zaskakiwał. Pantery prowadziły grę, ale Falcons nie pozwalali na dominację mistrzów Polski. Wyrównane boje toczono zwłaszcza na linii wznowienia akcji, tam szaleli bracia Dominik i Jacek Sikora, Krzysztof Richter i wszędobylski Arkadiusz Kanicki. Ofensywa prowadzona przez Bartosza Dziedzica nie mogła wejść w rytm, a akcje były rwane i szybko przerywane przez obronę Sokołów. W drugą stronę było podobnie – Michał Krzelowski już w pierwszej kwarcie posłał w ręce Deante Battle jeden z kilku przechwytów, które rzucił tego dnia. To nie był dobry dzień zmiennika kontuzjowanego Shane’a Truelove’a.

Drugą odsłonę z przytupem rozpoczęli gospodarze – znów za sprawą Stevensa. Następnie do głosu doszła formacja obrony Panthers. Kolejnym przechwytem popisał się Deante Battle, a chwilę później przyłożenie zdobył Mateusz Kamiński po odzyskaniu piłki upuszczonej przez Krzelowskiego. Było 28:7 i mistrzowie Polski odjeżdżali z przystanku zostawiając Falcons na peronie. Goście nie mieli żadnej odpowiedzi na szalejącego Roberta Rosołka, który zatrzymał Krzysztofa Richtera podczas nieudanej zmyłki przy odkopnięciu piłki. Nie potrafili zapobiec przechwytom Szymona Adamczyka, Karola Mogielnickiego i wielu powaleniom Kamila Ruty. Wymuszanie strat oraz presja na rozgrywającym Falcons pozwoliła ofensywie gospodarzy na rozpoczynanie serii już na połowie rywala. To skrzętnie wykorzystał m.in. duet Dziedzic-Grzegorz Mazur. Pierwszy podawał, drugi wyprzedził obrońców i złapał piłkę już w polu punktowym. Przy stanie 35:7 pod koniec trzeciej kwarty Stevens znów był blisko zdobycia kolejnego przyłożenia, ale po fantastycznym slalomie między obrońcami zgubił piłkę w polu punktowym tyszan. Wynik w czwartej kwarcie ustalił kolejnym solowym rajdem Rickey Stevens.

Rickey Stevens był najlepszym zawodnikiem meczu – to głównie na jego barkach spoczywała gra ofensywna Panter. Jego akcje były jednak możliwe dzięki świetnie dysponowanej obronie. Cała formacja zasługuje na wyróżnienie, a szczególnie Kamil Ruta, Deante Battle, Krzysztof Wis, Szymon Adamczyk i autor przyłożenia Mateusz Kamiński. Z kolei w barwach Falcons dobrze zaprezentowali się: Arkadiusz Kanicki, Mateusz Turalski, Dominik i Jacek Sikora oraz Tomasz Kamiński i Jacek Wróblewski.

– Przyłożenie Jacka Wróblewskiego było kubłem zimnej wody. Połowa drużyny ma problem ze zdrowiem, druga była zdekoncentrowana, ale szybko się obudziliśmy. Falcons na początku pokazali kilka ciekawych zagrań, ale szybko wzięliśmy się do roboty. Postawiliśmy twarde warunki i zagraliśmy w obronie całkiem dobry mecz – przyznaje Robert Rosołek, defensywny liniowy Panthers.

– W defensywie graliśmy swoje, ale nie pomogła nam ofensywa. Jednak nie mogę mieć pretensji do chłopaków, bo dali z siebie wszystko. Mamy jeszcze jeden mecz sezonu zasadniczego przed nami, będzie ciężko, bo czekają na nas Seahawks Gdynia, ale damy radę! Wierzę, że Shane Truelove wystąpi w Gdyni od początku. Do tego naszą specjalnością są akcje powrotne w formacjach specjalnych, to nasza wielka broń – mówi Krzysztof Richter, zawodnik drugiej linii obrony Falcons.

Kolejny mecz Panthers rozegrają 14 maja u siebie z Husarią Szczecin. Natomiast przed Falcons dłuższa przerwa – tyszanie wrócą do rywalizacji w Toplidze 20 maja. Tego dnia zagrają w Gdyni z Seahawks.

Panthers Wrocław – Tychy Falcons 42:7 (7:7, 7:0, 21:0, 7:0)

I kwarta
0:7 przyłożenie Jacka Wróblewskiego po 8-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Krzysztof Richter)
7:7 przyłożenie Rickey’a Stevensa po 18-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
II kwarta
14:7 przyłożenie Rickey’a Stevensa po 14-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
III kwarta
21:7 przyłożenie Rickey’a Stevensa po 7-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
28:7 przyłożenie Mateusza Kamińskiego po 25-jardowej akcji po odzyskaniu piłki przez Panthers (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
35:7 przyłożenie Grzegorza Mazura po 22-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)
IV kwarta
42:7 przyłożenie Rickey’a Stevensa po 7-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip)

Mecz obejrzało 950 widzów.
MVP meczu: Rickey Stevens (biegacz Panthers Wrocław)

WIĘCEJ INFORMACJI O FALCONS TYCHY

Futbol Amerykański – Falcons Tychy

Przeczytaj też