REKLAMA
Hokej play-off: Zamiast świętowania tyszan czeka kolejna potyczka [foto] Hokej

Hokej play-off: Zamiast świętowania tyszan czeka kolejna potyczka [foto]

REKLAMA

Nadkomplet publiczności zasiadł dzisiaj na trybunach tyskiego Stadionu Zimowego, by świętować zdobycie Mistrzostwa Polski przez GKS Tychy. Niestety, po dość przeciętnym spotkaniu tyszanie ulegli Comarch Cracovii 2:4 i nie zdołali zakończyć finałowej rywalizacji. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w najbliższy piątek, na lodowisku w Krakowie.

„Nie jestem zadowolony. Dopiero w końcówce drugiej tercji robiliśmy to co mieliśmy robić ale to było za późno” – oceniał Jiří Šejba.

Oba zespoły przystępując do piątego spotkania finałów Polskiej Hokej Ligi wiedziały o co grają. Cracovia mając nóż na gardle chciała przedłużyć finałową rywalizację, GKS Tychy cel miał tylko jeden – zdobycie Mistrzostwa Polski. Dobrą okazję na otwarcie wyniku miał Michał Woźnica, szkoda że w dwójkowej akcji krążek nie doszedł do Jarosława Rzeszutki. W rewanżu, zaskoczyć Žigárdyego próbował z bliska Petr Kalus. Na uderzenie Tomáša Sýkory z 8 minuty odpowiedział z kolei Marcin Horzelski. Stawało się jasne, że aby zdobyć bramkę jedna z drużyn musi czekać na poważny błąd rywala. Tak się stało w 12 minucie, kiedy za celowe wystrzelenie krążka poza taflę, na ławkę kar odesłany został Bartłomiej Pociecha. Zespół gości wykorzystał grę z przewagą jednego zawodnika, po objęciu prowadzenia Cracovia wypracowała minimalną przewagę, co zakończyło się zdobyciem drugiego gola przez „Pasy”. Swój udział w drugim trafieniu miała ponownie trzecia formacja krakowskiej drużyny.

Na początku drugiej odsłony, pauzujący trzy ostatnie spotkania (kara meczu z 1-go meczu finałowego) Jan Semorád w przepiękny sposób pokonał Rafała Radziszewskiego, wlewając nadzieję w serca tyskich kibiców. Kolejne minuty to było bicie głową w mur przez GKS. Szczególnie końcówka tercji była popisem nieskuteczności tyskich hokeistów, m.in. Mateusz Bepierszcz, Woźnica i Miroslav Zaťko nie zdołali wyrównać wyniku spotkania. Jak mówi sportowe porzekadło, niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić i nie inaczej stało się w dzisiejszym spotkaniu. Tuż przed przerwą, w podbramkowym zmieszaniu trzeciego gola zdobył Sýkora i sytuacja gospodarzy zrobiła się nieciekawa.

Tyszanom kontaktowego gola udało się zdobyć dopiero w 55 minucie, kiedy kapitan GKS-u Michał Kotlorz strzałem z dystansu zaskoczył „Radzika”. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, Jiří Šejba postawił wszystko na jedną kartę i ściągnął z bramki Žigárdyego. Zamiast wyrównującej bramki dla GKS-u i dogrywki, padł gol dla Cracovii, zamiast świętowania zdobycia ‚Majstra” tyszan czeka kolejna potyczka.

GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:4 (0:2, 1:1, 1:1)

0:1 (12:52) Dąbkowski – Kalus – McPherson 5/4
0:2 (17:32) Sýkora – Kalus – Dąbkowski
1:2 (22:59) Semorád – Makrov
1:3 (38:36) Sýkora – Kalus
2:3 (55:54) Kotlorz – Kolusz – Semorád
2:4 (58:50) Zíb (do pustej)

Kary: 6 min. (w tym 2 min. kary techn.) – 2 min.
GKS Tychy: Žigárdy (do 57:54 i od 58:50); Kuboš – Pociecha (2), Bryk – Kotlorz, Kolarz – Ciura, Zaťko – Górny; Bepierszcz – Kolusz – Makrov, Witecki – Semorád – Galant (2), Jeziorski – Komorski – Vítek, Woźnica – Rzeszutko – Horzelski.
Comarch Cracovia: Radziszewski; Novajovský – Rompkowski, Kruczek – Wajda, Dąbkowski (2) – Zíb, Dutka – Noworyta; Šinágl – Dziubiński – Kapica, Urbanowicz – Słaboń – Drzewiecki, Sýkora – McPherson – Kalus, Domogała – Chovan – Kisielewski.

 

Więcej zdjęć w galerii: Hokej: GKS Tychy – Comarch Cracovia (2017.03.29) [galeria]

 

 

WIĘCEJ INFORMACJI O GKS TYCHY

Hokej – GKS Tychy

 

Przeczytaj też